Sędzia Igor Tuleya, który sam pochodzi z rodziny o tradycjach związanych z bezpieką, wydając wyrok w sprawie dr. Mirosława G. zrównał metody działania CBA ze stalinowskimi. Był rozgłos w mediach, gdy sędzia Igor Tuleya złożył w prokuraturze dwa zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa przeciwko "dużemu Tomkowi", tj. w sprawie płatnej protekcji oraz w sprawie składania fałszywych zeznań.
Jak informuje portal niezależna.pl, oba zawiadomienia zakończyły się fiaskiem, czyli umorzeniem. Fakt ten oznacza nie tylko kompromitację prawnika Igora Tulei, lecz - co najważniejsze - kompromitację sędziego rozpoznającego i wydającego wyrok w tejże sprawie.
Sędzia Igor Tuleya ujawnił bowiem nie tylko swoje własne poglądy polityczne, lecz także stosunek do stron postępowania i świadków. Tym samym wydany przezeń wyrok obarczony jest poważną wadą, tj. brakiem bezstronności. Jeśli mimo to sędzia Igor Tuleya wydał wyrok skazujący, to fakt ten może oznaczać, iż sprawa była bardzo poważna i na tyle udokumentowana, że nie dał rady zawyrokować inaczej. Ciekawe zatem, jaki byłby wyrok, gdyby sędzią nie był człowiek uwikłany politycznie bądź rodzinnie.
Kazus sędziego Tulei pokazuje w całej rozciągłości, w jak żałosnym stanie od lat jest wymiar sprawiedliwości III RP.
http://niezalezna.pl/44654-porazka-sedziego-tulei-sledztwo-w-sprawie-duzego-tomka-umorzone