W Polsce brakuje ludzi rzutkich, dynamicznych i z pasją. Niewątpliwie Jerzy Owsiak do takich ludzi należy. W kwestiach ideologicznych jestem w stosunku do niego po drugiej stronie barykady, co nie zmienia faktu, iż to dostrzegam.
Przeczytałem jednak uzasadnienie nieprawomocnego wyroku, jaki zapadł w procesie, w którym Jerzy Owsiak był oskarżycielem, a bloger Piotr Wielgucki oskarżonym. Drugim oskarżycielem była WOŚP. Nie wiem, po co to było Owsiakowi i WOŚP, ale nic na tym procesie nie zyskali. Owsiak przerżnął sprawę w dużej części, zaś WOŚP w całości. Dla kompletu przeczytałem też 38-stronicową apelację, którą w imieniu oskarżycieli napisał mecenas Jacek Zagajewski.
Oczywiście nie wiem, jak potoczą się losy rzeczonego procesu karnego w postępowaniu odwoławczym, ale jedno jest dla mnie pewne - Jerzy Owsiak i WOŚP spowodowali, że mgliste podejrzenia przeciwników WOŚP zmaterializowały się nieco dzięki odmowie wykonania zarządzenia sądu przez oskarżycieli. Jeszcze raz napiszę: ZARZĄDZENIA SĄDU, a nie Piotra Wielguckiego, bo niektórym blogerom myli się sąd ze stronami procesowymi. A było to ważkie zarządzenie sądu, które bez dwóch zdań mogło położyć na łopatki Piotra Wielguckiego. Lecz cóż, dzięki postawie Jerzego Owsiaka przepadło i położyło na macie Owsiaka i WOŚP.
W zastępstwie Jerzego Owsiaka i WOŚP w S24 urabia sobie ręce po łokcie niejaki JJJ, który bawi się w słówka i ciągle proponuje jakieś wyrwane z kontekstu obliczenia z dziedziny rachunkowości. Ba! Szydzi ze wspomnianego zarządzenia sądu, albowiem jego zdaniem dokumentacja zażądana przez sąd szybko znalazłaby się w sieci dzięki Piotrowi Wielguckiemu. Oczywiście, JJJ doskonale wie, iż takie działanie nie jest zabronione przez prawo, tym bardziej, że stroną procesu jest organizacja pożytku publicznego, która z definicji powinna być transparentna, bo korzysta z pieniędzy publicznych.
W tej sytuacji widzę dla Jerzego Owsiaka i jego żony tylko jedno sensowne wyjście. Zamiast cyrku z szukaniem słoików z pieniędzmi, niech ujawnią na dobry początek swoje PIT-y za 2013 rok. Zakładam, że Jerzy Owsiak mówi prawdę, przeto w ten sposób nie tylko przerwie wszelkie spekulacje na temat gigantycznych zarobków jego samego i jego żony w WOŚP i podmiotach powiązanych, ale także pokaże wszystkim, jak należy postępować w takich sytuacjach.
Niech Owsiak uczyni to także dla dobra wizerunku organizacji charytatywnych w Polsce. Po niejasnościach związanych z WOŚP, w 2014 roku pojawił się bowiem skandal ze zbiórką pieniędzy w szkołach pod nazwą "Góra Grosza". Z uzbieranej przez dzieciaki i młodzież kwoty 2,4 mln zł, do domów dziecka trafi tylko 1,2 mln zł, bo reszta poszła na koszty organizacyjne. Dla porównania, w innej edycji tej samej akcji koszty obsługi wyniosły tylko 70 tys. zł przy zebranej kwocie 1,3 mln zł. Wynika stąd wniosek, że - przy identycznej akcji - w 2014 roku koszty obsługi wzrosły o 1200%. Jak widać, niektórzy wyrobili sobie taki "patent" na dostatnie życie.
Komentarze