Beem.Deep Beem.Deep
1209
BLOG

Rząd PiS chyba nie potrzebuje takiej pomocy

Beem.Deep Beem.Deep Polityka Obserwuj notkę 26

Dzięki awanturze wokół Trybunału Konstytucyjnego niemała część społeczeństwa dowiedziała się, że w Polsce w ogóle istnieje taki organ, a niektórzy nawet przeczytali Konstytucję RP. Co prawda fragmentarycznie, ale dobre i to. Teraz kolejna część społeczeństwa edukuje się w przyspieszonym tempie na temat konstrukcji budżetu państwa. Jesteśmy przeto na etapie poznawania pojęcia deficytu budżetowego. Z różnym skutkiem, bo na media nie ma co specjalnie liczyć. Dziennikarze też się uczą i - niestety - też z różnym skutkiem.

Na początek zdefiniujmy roboczo deficyt sektora finansów publicznych jako ujemną różnicę między wpływami a wydatkami budżetu państwa. Wiadomo już, że w przyszłorocznym budżecie rząd planuje deficyt budżetowy w wysokości ok. 59 mld zł. czyli ok. 14 mld €. No i rozgorzała na forach dyskusja na temat liczb bezwzględnych i względnych. Umiarkowani antypisowcy dowodzą, że jest to więcej niż rok temu. I jest to oczywiście prawda. Natomiast fanatyczni antypisowcy piszą, że jest to rekordowy deficyt w historii III RP, co jest oczywistym kłamstwem. Nigdy bym jednak nie przypuszczał, iż do tego grona dołączy - zapewne zupełnie nieświadomie - dziennikarz z teamu Tomasza Sakiewicza o nazwisku Piotr Wójcik.

Rację mają wszyscy oraz rzeczony Piotr Wójcik, którzy dowodzą, że w wielu wypadkach liczby bezwzględne niewiele mówią. Niech ktoś bowiem spróbuje porównać dwa generatory. Jeden wytworzył 2 TWh energii, a drugi 3 TWh. Który jest lepszy (wydajniejszy)? Nie wiadomo, bo nie znamy czasów, w którym energia była wytwarzana. Dopiero podzielenie przez czasy spowoduje, że dowiemy się czegoś na temat mocy, która da sensowniejszy obraz. Oczywiście, to nie koniec, bo trzeba by było jeszcze porównać sprawności itd., ale nie o tym jest notka.

Przeto jest oczywiste, że budżety i deficyty trzeba porównywać. Ale do czego? Na potrzeby krytyki przyszłorocznego budżetu antypisowcy nie dodają bowiem, że co roku jest tak, że rosną wpływy i rosną wydatki budżetowe, więc liczby bezwzględne niewiele mówią. Dochodzimy więc do sedna. Powszechnie przyjętą miarą względną wielkości deficytu jest jego procentowy stosunek do PKB, bo w ten sposób porównujemy dynamikę. I właśnie tego najważnieszego porównania unikają antypisowcy, bo nie pasuje on do z góry założonej tezy. To tak, jak gdyby mówili, że drugi generator jest wydajniejszy od pierwszego doskonale wiedząc, że drugi pracował przez cały rok, a pierwszy przez 100 dni.

Niezaprzeczalnym faktem jest, że planowany deficyt w relacji do PKB będzie wyższy w roku 2017, aniżeli w bieżącym. Rację ma jednak Piotr Wójcik twierdząc, że w latach 2009-2010 był dwukrotnie wyższy, albowiem wynosił ponad 7%. Dziennikarz ten jednak skompromitował się następującym stwierdzeniem: Faktem jest, że deficyt budżetu państwa wartości niemal 60 mld zł jeszcze nie miał w Polsce miejsca. Jest to oczywista nieprawda, gdyż w rekordowym roku 2010 wyniósł grubo ponad 100 mld zł, a w 2009 był niewiele niższy. Tak samo w latach 2011 i 2012 był wyższy w liczbach bezwzględnych i względnych niż planowany na 2017 rok.

Zamiast bawić się liczbami, przedstawię wykres, bo grafika zawsze jest wymowniejsza. Rząd PO przejął państwo po rządach PiS w całkiem niezłym stanie. Oczywiście, to nie tylko zasługa PiS, bo wcześniej rząd SLD też w statystykach nie wyglądał najgorzej. Przypomnijmy również, iż ogólnoświatowy kryzys dotarł do Polski w połowie 2009 roku. Niemniej jednak poniższa grafika pokazuje, że rząd PO niespecjalnie przejmował się deficytem, albowiem między rokiem 2007 a 2008 nastąpił skok z niecałych 6 mld € do ponad 13 mld €, a więc nastąpił wzrost o 129%. Nie przypominam sobie, by GW, TVN czy inne media sprzyjające PO robiły z tego ogólnopolską dyskusję i budowały poczucie zagrożenia. W tym miejscu przypominam jednak, że obecne różnice są ledwie kilkuprocentowe, a te same media rozdzierają szaty i rozgrzewają temat do czerwoności. Nota bene, później dane na wykresie zamazuje kryzys, który podobno w Polsce był bardzo łagodny, ale zostawmy to na boku.

Zanim więc krytycy rządu PiS wezmą się za jazdę w sprawie deficytu, niech się solidnie dokształcą. Dotyczy to również dziennikarzy wspierających PiS.

Rząd PiS chyba nie potrzebuje takiej pomocy

 

http://niezalezna.pl/85201-deficyt-w-2017-r-nie-jest-zadnym-rekordem

http://euro-dane.com.pl/polska

Beem.Deep
O mnie Beem.Deep

1. Nie prowadzę bloga dla trolli, debili i "anonimowych" dziennikarzy oddelegowanych na odcinek. 2. Nie mam czasu na dyskusję z niekumatymi lemingami oraz z osobami, które używają dowolnych argumentów w dowolnej sprawie. 3. Proszę o powstrzymywanie się od ataków personalnych na innych blogerów oraz o merytoryczną dyskusję na główny temat notki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka